Magazyn Studentów Politologii i Dziennikarstwa UMCS
POLFORMANCE

Oleksandra Makarchuk
24 lut 2025
Spędziłam tydzień z włoską rodziną, która 40 lat temu zdecydowała się otworzyć swój dom dla potrzebujących osób, które... opuszczają więzienia. To doświadczenie zmieniło mnie i moje podejście do niektórych spraw i osób.
Szczerze mówiąc, nie miałam jasnego wyobrażenia o projekcie Erasmus, na który wybrałam się do Włoch. Wraz z grupą innych studentów z Polski odwiedziłam dom przejściowy w okolicach Genui prowadzony przez włoską rodzinę, w którym pomoc mogą odnaleźć osoby, opuszczające zakłady karne i chcące rozpocząć nowe życie.
- Jesteście tu dla siebie i swojego doświadczenia. Dla nich nie jesteście pierwszą ani ostatnią grupą młodych ludzi, ale macie okazję zobaczyć i być może zmienić coś w miejscu, w którym mieszkacie - wyjaśnił nam Francesco, jeden z organizatorów działalności domu.
Już wiem, jak ważne jest poznanie drugiej strony medalu. Media mogą pisać o różnych przypadkach, prowadzących do tego, że ludzie trafiają do więzienia. Niektórzy rzeczywiście mają problemy ze zdrowiem psychicznym oraz skłonności do zachowań przestępczych. Ale czasami ich działania były wynikiem skomplikowanych okoliczności. Oczywiście to w żaden sposób nie usprawiedliwia przestępstw, zwłaszcza tych poważnych. Niemniej jednak osoby opuszczające zakład karny żyją wśród nas, pracują, robią zakupy, korzystają z transportu publicznego. To nadal są ludzie, którzy w pewnym momencie swojego życia napotkali trudności i niestety nie poradzili sobie z nimi we właściwy sposób.
Podczas pobytu w okolicach Genui mieliśmy okazję porozmawiać z pięcioma osobami, które po wyjściu z więzienia zamieszkały w odwiedzanym przez nas domu. Jak tam trafiają? Każdy nowy mieszkaniec przed przyjęciem przechodzi rozmowę z głową rodziny. Proces od pierwszych rozmów do zamieszkania w domu przejściowym może trwać nawet rok. Na początku jest to zwykłe spotkanie, rozmowa z osobą, która wyraziła chęć zamieszkania lub której prawnik zasugerował taką opcję. Sam pobyt w takim domu nie jest jednak łatwą drogą do wolności. Każdy ma swoje obowiązki, a policja regularnie sprawdza stan i obecność niektórych mieszkańców. Podczas naszego pobytu, w domu mieszkała kobieta, która czekała na decyzję sądu. Miała zostać wysłana do więzienia, albo otrzymać wyrok w zawieszeniu i pozostać w tym domu. Wrócę do niej później.
Życie mieszkańców domu przejściowego polega również na pomocy w gospodarstwie domowym, które jest bardzo duże i stanowi znaczną część wioski. Opiekują się zwierzętami, a praca z nimi jest również częścią terapii. Mieszkańcy regularnie spotykają się z psychologami, podróżują z członkami rodziny, a nawet stają się jej częścią. Francesco traktuje jako swojego dziadka człowieka, który zdecydował się zostać tam 24 lata temu.
Każda opowiedziana przez mieszkańców historia była inna, ale wszystkie miały swoje tło – życiowe doświadczenia, które doprowadziły ich do konkretnych działań i decyzji sądu. Historia kobiety, o której wcześniej wspomniałam, zrobiła na mnie szczególne wrażenie. Powstrzymywałam się, żeby nie zadawać zbyt wielu pytań, dając innym przestrzeń do rozmowy. Ale to właśnie jej historia poruszyła mnie najbardziej. Zależność finansowa jej i jej dzieci od męża, jej niechęć do pokazania dzieciom innej strony ich ojca, a potem nawet opór samych dzieci przed postrzeganiem go w innym świetle doprowadziły do tego, że po dziesięciu latach przemocy psychicznej i fizycznej kobieta w pewnym momencie chwyciła w obronie własnej za nóż. Według niej, mężowi nie stało się nic poważnego – zadzwonił na policję, która po przyjeździe wezwała pogotowie, a mężczyzna wyszedł ze szpitala już po dwóch godzinach. Co więcej, dopiero po tym incydencie mąż sam złożył pozew o rozwód, choć wcześniej, mimo trzech prób, nigdy się na to nie godził. Słuchając tej historii nauczyłam się dwóch ważnych rzeczy: miłość do rodziny może być wyniszczająca dla osoby, która całkowicie się jej oddaje, a kobiety nigdy nie powinny tolerować przemocy. To warto zapamiętać.
W Polsce też podają pomocną dłoń
Chcąc zapoznać się ze sposobem działania polskiej pomocy postpenitencjarnej, udałam się do Centrum Wolontariatu w Lublinie, dzięki wsparciu którego w 2023 roku powstał już 11 dom przejściowy. Centrum oferuje pomoc różnym ludziom o różnych potrzebach. Te same domy przejściowe udostępniane są osobom w kryzysie bezdomności, uchodźcom czy właśnie osobom opuszczającym zakłady karne. Wsparcie postpenitencjarne jest możliwe do trzech miesięcy po opuszczeniu zakładu, ale w związku z planowanymi zmianami, ten okres może się przedłużyć do pół roku.
Z mojej rozmowy z osobą zaangażowaną w projekt postpenitencjarny wynika, że proces udziału jest podobny do włoskiego. Osoba zwraca się do wychowawcy z chęcią uzyskania wsparcia. Po wyjściu z zakładu przychodzi do Centrum Wolontariatu i podpisuje kontrakt. W domu przejściowym może mieszkać maksymalnie 8 osób, tylko mężczyzn, ponieważ domów przejściowych dla kobiet nie ma. W przypadku pań oferowane jest wsparcie finansowe na wynajęcie pokoju na stancji. Raz na jakiś czas osoba z Centrum, odpowiedzialna za dom i jego mieszkańców, przeprowadza wizytę w celu sprawdzenia przestrzegania regulaminu. Jest on podobny do zasad obowiązujących w zwykłych mieszkaniach, z dodatkowym zakazem spożywania alkoholu i innych substancji uzależniających.
Dodatkowym atutem i ofertą dla wszystkich osób po wyjściu z zakładu karnego są grupy wsparcia, spotkania z terapeutą oraz indywidualne konsultacje z psychologiem w siedzibie Centrum Wolontariatu. Ciekawą i ważną dla mnie formą pomocy jest również możliwość zgłoszenia chęci udziału w kursie umożliwiającym podjęcie pracy. Centrum jest w stanie taki kurs zorganizować lub opłacić.
Dowiedziałam się również, że w Polsce raczej nie ma podobnych rodzin, jak ta, z którą zamieszkałam we Włoszech. To trochę smutne, bo widząc działanie włoskiego domu zrozumiałam, że podobne doświadczenie znacznie przyspiesza proces readaptacji, dzięki poczuciu przynależności do grupy i przywracaniu wartości, które tracą osoby z doświadczeniem więziennym. Francesco mówi, że statystycznie ponad 50 procent osób, które przyjęli, trafiły w swoim życiu więcej niż raz do więzienia. Wynikało to właśnie z braku wsparcia po opuszczeniu placówki po pierwszym razie. Bez domu, często bez pieniędzy, bez więzi z rodziną lub przyjaciółmi, którzy zdecydowali się zerwać kontakt, wracają do życia, które znali – i które ponownie sprowadza ich do popełniania czynów sprzecznych z interesem publicznym, a w konsekwencji przed sąd i za kratki.
Oczywiście nawet pomoc świadczona przez Centrum nie zawsze okazuje się skuteczna. Przedstawiciel Centrum Wolontariatu podkreśla, że duży odsetek osób korzystających z takiej pomocy nie dociera do jej końca, ponieważ łamie zasady regulaminu. Oprócz dóbr materialnych, osoby z takim doświadczeniem potrzebują również wzajemnego zaufania oraz wsparcia. Ludzie potrzebują ludzi – a niektórym znacznie trudniej zaspokoić tę potrzebę niż innym. Dlatego kluczowe jest wspieranie osób z doświadczeniem więziennym w procesie reintegracji społecznej, tak aby mogły komunikować się na równych zasadach i czuć się emocjonalnie wspierane. W przeciwnym razie statystyki dotyczące recydywy nie spadną, a wskaźnik przestępczości, niestety, nie zmniejszy się nawet o procent.
Włoski dom przejściowy, który odwiedziłam znajduje się w takiej pięknej okolicy, niedaleko Genui.
