Magazyn Studentów Politologii i Dziennikarstwa UMCS
POLFORMANCE

Szymon Piesiak
23 lut 2025
,,Czasy się zmieniają”. Chyba każdy chociaż raz wypowiedział, albo usłyszał ten zlepek słów. Zresztą, ciężko się dziwić, ponieważ nie ma w nim ani słowa kłamstwa. Wszystko wokół nas się zmienia. Raz na gorsze, raz na lepsze, ale czas płynie i ciągle sprawia, że otaczająca nas rzeczywistość jest inna niż wcześniej.
Łatwo to zauważyć, po reprezentantach różnych pokoleń. Na ten przykład zestawmy ze sobą Baby Boomers (1965-1980) z Generacją Z (1995-2012). Pomimo tego, że dzielą ich jedynie millenialsi (1981-1994), często nie potrafią się dogadać. Ludzie urodzeni z różnicą zaledwie dwudziestu lat, kiedy rozmawiają ze sobą, mówią w zupełnie inny sposób, patrzą na świat nie tak jak ich rozmówcy i mają o sobie całkowicie inne mniemanie. Jest to spowodowane w szczególności inną mentalnością, w jakiej te pokolenia były wychowywane. Kiedy pokolenie X wychowywało się w PRL, z dużym ograniczeniem potencjalnych dóbr i przyjemności, to gen Z miała tego wszystkiego pod dostatkiem, a sam dostęp do internetu oferował im możliwości, o których ci pierwsi, mogli jedynie pomarzyć.
Nie chcę się jednak skupiać na różnicach pomiędzy pokoleniami, ponieważ to temat na zupełnie inny artykuł. Bardziej interesuje mnie to, co wszystkie te pokolenia łączy. Mam na myśli kulturę picia. Coś, w czym jako Polacy zostaliśmy wychowani wszyscy. Każdy kto usłyszy legendarną frazę ,,typowy stary”, ma przed oczami dokładnie ten sam obraz. Wizję mężczyzny, który jedyną przyjemność z życia czerpie z zimnego piwka przed telewizorem. Nasz kraj jest wręcz utożsamiany z alkoholem, a młodsze pokolenia niekoniecznie kwapią się do tego, żeby taką wizję obalać. Wiele stereotypów o państwach już dawno stało się przedawnione, a jednak Polska nie potrafi wyzbyć się swojego złego imienia ,,kraju alkoholu”.
Wynika to z tego, że ziarno prawdy w przeświadczeniu o piciu w Polsce nie jest ziarenkiem, a całym drzewem. Od najmłodszych lat, niemalże każdy Polak był wystawiony na obcowanie z alkoholem. Czy to wesela, na które rodzice nas zabierali, czy nawet często wszelkie uroczystości na których również nikt nie stronił od tej płynnej używki. Przykładów jest multum, a im dłużej się nad tym zastanawiamy, tym więcej takich sytuacji przychodzi nam do głowy. Jednak, przecież sam fakt tego, że jako dzieci widzieliśmy alkohol, nie może tak samodzielnie dyktować naszych zapędów, prawda? No, niestety tutaj sytuacja się komplikuje. Ciężko jest wskazać jednego winnego, a doszukiwać się go możemy tak naprawdę we wszystkim. Tak więc, co można uznać za główny czynnik, który sprawia, że kultura picia utrzymuje się w naszym kraju już od pokoleń? Pokolenie X o którym wcześniej wspomniałem zrzucało odpowiedzialność na ciężkie czasy PRL. Nie ma się co dziwić, w takim środowisku, w jakim większość osób wówczas się wychowywała każdy sposób na rozrywkę był dobry. Jednak, PRL się skończył, a alkohol w naszej kulturze jedynie zmienił powód swojej popularności.
Oczywiście, skala się zmieniła, a młodsze pokolenia w odróżnieniu do swoich poprzedników o wiele częściej biorą tematykę picia na tapet. W okolicy 2024 roku, na popularności zaczęła zyskiwać fraza ,,NoLo”. Czym NoLo tak naprawdę jest? No alkohol and low, bo tak brzmi rozwinięcie skrótu, to ogólnoświatowy trend polegający na odstawieniu alkoholu, bądź przerzuceniu się na wersje ,,0”. Główną grupą zaangażowaną w tworzenie tego trendu są millenialsi i generacja Z. Większość z badanych twierdzi, że chce uniknąć negatywnych skutków alkoholu, których -nie da się ukryć- potrafi być wiele. Pokłosie tej akcji, producenci napojów procentowych coraz częściej wypuszczają warianty bezalkoholowe swoich produktów. Teoretycznie, może być to bardzo dobrą prognozą nadchodzących czasów. Różnorakie wydarzenia, takie jak imprezy bez alkoholu pomagają promować akcje ,,NoLo”, która wspiera ludzi w rezygnacji z alkoholu, a także doinformowuje nas o tym, jakie korzyści może mieć odstawienie napojów wyskokowych. Na papierze wygląda to świetnie. Jednak, w praktyce, jest to niestety trend jak każdy inny dla naszej generacji (a przynajmniej takie wrażenie sprawia), którego podejmie się masa osób, a za 2 tygodnie o nim zapomni.
Według statystyk znalezionych przeze mnie na stronie Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, trend spożywania alkoholu nie ma się aż tak źle jak moglibyśmy przypuszczać. Choć faktycznie, na przestrzeni lat mogliśmy odnotować znaczący spadek spożycia trunków zabawowych, choćby kiedy w 2002 spożycie alkoholu na osobę wynosiło jedynie 1.7 l wyrobów spirytusowych, to obecnie bardzo mocno odbiliśmy od tego wyniku. W 2021 roku zrównaliśmy się z 1993 rokiem, kiedy na mieszkańca przypadało aż 3.8 litra spożytego wyrobu spirytusowego. Najświeższe wyniki z 2023 mówią o spożyciu wódki w 3.4 litra na osobę. Choć wódka ma swoje wzloty i upadki raz będąc bardzo wysoko, a raz bardzo nisko, to nie można tego powiedzieć o piwie. Spożycie złocistego trunku w 2018 roku wynosiło średnio aż 100,5 Litra na mieszkańca. Są to liczby, o których w przytoczonym już wcześniej 1993 roku nie było można nawet pomyśleć ( wtedy 33 Litry). Co prawda, akcja NoLo ruszyła dopiero w okolicach 2024 roku, więc wszystko może się zmienić. Możemy być mimo wszystko pewni, że zanim będzie miała faktyczny wpływ, minie jeszcze masa czasu, a przede wszystkim, musi zakorzenić się w naszej pamięci, a nie zostać jedynie trendem.
Tak więc jeszcze raz zapytam. Co tak naprawdę kreuje kulturę picia w Polsce? Nie wiadomo. Czy jest to presja społeczna, czy zakorzenione w naszej pamięci od lat dziecięcych wspomnienia z alkoholem, a może jeszcze coś zupełnie innego. Obecnie nie wiadomo. Dlatego podjąłem się projektu, który prowadzę wraz z moimi kolegami z roku (Dziennikarstwo UMCS 1 rok). Ma on na celu zbadać zjawisko kreowania się kultury picia i dowiedzieć się, co jest głównym winowajcą tego zjawiska w naszym kraju. Obecnie kończymy tworzyć ankietę, a już zaraz ruszamy z raportem który podsumuje nasze wyniki. Jak tylko skończymy tę mozolną część pracy, od razu napiszę aktualizację. Dlatego do usłyszenia niebawem.
Korekta: Dominika Podlaska