top of page

Czy kandydaci na prezydenta Lublina wiedzą, czego potrzeba studentom?

Studenci I roku dziennikarstwa UMCS

4 kwi 2024

Czego potrzeba studentom w Lublinie? Jak usprawnić komunikację miejską? I co zrobić, żeby absolwenci nie wyjeżdżali z miasta? Między innymi o to pytamy czterech kandydatów na prezydenta Lublina. Dowiadujemy się też, czy w okresie studenckim częściej siedzieli w książkach, czy może imprezowali.


Czego Pańskim zdaniem brakuje młodym ludziom (w wieku 20-25 lat) w Lublinie? Jak chce Pan to zmienić, kiedy zostanie prezydentem Lublina?

Robert Derewenda (KW PiS): Moim zdaniem w Lublinie jest niewiele miejsc do rekreacji. Jako Prezydent chciałbym takie miejsca stworzyć, choćby w Dolinie Bystrzycy. Ponadto, na nowo trzeba zagospodarować tereny nad Zalewem Zemborzyckim. Młodzi ludzie muszą mieć więcej miejsc do spotkań. Marzę też o tym, aby w Lublinie reaktywować stok narciarski, otworzyć lodowisko i basen pod gołym niebem. Ważną kwestią są również dni kultury studenckiej, czyli Juwenalia. W ostatnich latach obserwujemy, jak obecny Prezydent próbuje odebrać uczelniom, czyli de facto studentom autonomię w organizowaniu tych wydarzeń. Jeszcze parę lat temu, mieliśmy kilka imprez, które organizowane były przez poszczególne uczelnie, w tym momencie narzuca się uczelniom ideę jednej, dużej imprezy pod nazwą Lublinalia skupiającej wszystkich studentów w Lublinie. Czy to dobre rozwiązanie? Dochodzą do mnie głosy, że nie.
Marcin Nowak (KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy): Jednym z filarów mojego programu będzie budowa mieszkań komunalnych, także dla osób młodych, rozpoczynających swoje życie zawodowe. Oprócz tego chciałbym uatrakcyjnić inwestowanie w Lublinie, poprzez zmniejszenie podatku od nieruchomości dla przedsiębiorców zatrudniających absolwentów lubelskich szkół wyższych.
Ryszard Zajączkowski (KWW Lublin Przyszłość i Tradycja): Człowiek inaczej myśli, kiedy zaczyna studia, a inaczej kiedy je kończy. Ludzie, którzy są w wieku około 25 lat stają przed bardzo trudnym problemem znalezienia pracy i stabilizacji życiowej. Ja bym chciał, żeby ten start był ułatwiony. Stąd dajemy w programie Komitetu Wyborczego Wyborców Lublin Przyszłość i Tradycja taką propozycję, która może niektórych dziwi, a nawet szokuje, ponieważ nigdy tego dobrze nie policzyli. Osobom, które mieszkają w Lublinie przynajmniej od pięciu lat i podpiszą z miastem umowę na to, że będą mieszkali przynajmniej 10 lat, dawać na zagospodarowanie 100 tysięcy złotych, przy urodzeniu pierwszego dziecka. Byłoby to 50 tysięcy wypłacane od razu i 50 tysięcy w ratach przez trzy lata. To oczywiście daje pewne zabezpieczenie rodzinie i realną gotówkę na to, żeby można było coś zacząć, np. kupić samochód, mieć wkład przynajmniej na skromne mieszkanie, zacząć własny biznes itd. Żeby nie było tak, że młody człowiek zaczynając życie od razu staje się zakładnikiem banku. Przy drugim dziecku byłoby to 150 tysięcy, przy trzecim 250 tysięcy.
Krzysztof Żuk (KWW Krzysztof Żuk): Za nami wyjątkowy rok, w którym Lublin nosił tytuł Europejskiej Stolicy Młodzieży. To był czas, w którym odpowiadaliśmy na potrzeby młodych i wzmacnialiśmy więzi łączące młodzież z Lublinem. Dokonaliśmy też trwałych zmian, by młodzi ludzie mogli realnie wpływać na otaczającą ich rzeczywistość, zgodnie z ich oczekiwaniami. W obszarze kultury, sportu, partycypacji i edukacji wsparliśmy ponad 1000 inicjatyw młodzieżowych, stworzyliśmy sieć przyjaznych przestrzeni dla młodych oraz Centrum Pomocy Dzieciom. Realizowaliśmy projekty wspierające przedsiębiorczość, kreatywność i rozwijanie kompetencji przydatnych na rynku pracy. Powstały takie programy jak Akademia Miasto, Wolontariat Lubelski, Szkolne Budżety Obywatelskie czy Miejski Aktywator Młodzieżowy. Ważnym momentem dla nas było również przyjęcie polityki młodzieżowej, która określa kluczowe wartości i postawy w kontekście pracy z młodzieżą oraz wskazuje wytyczne dla podmiotów współpracujących z młodymi i na ich rzecz. Jej odbiorcami są osoby młode, w wieku od 13. do 26. roku życia, które uczą się, pracują, mieszkają oraz realizują tu swoje pasje i spędzają czas wolny. Ważną częścią dokumentu są zasady otwartości, różnorodności, podmiotowości, równości, wspólnotowości oraz bezpieczeństwa. To fundamenty, które powinny być obecne we wszystkich miejskich inicjatywach skierowanych do młodych i nasze publiczne zobowiązanie. Drugą istotną część stanowią kierunki, w których miasto będzie podążało, aby młodzi ludzie czuli się dobrze w naszym mieście. W Lublinie powstało także pierwsze w kraju samodzielne Biuro Polityki Młodzieżowej. Chcemy być nie tylko miejscem przyjaznym młodzieży, wsłuchiwać się w ich potrzeby, dawać możliwość rozwijania pasji, ale przede wszystkim – włączać ich do współdecydowania o przyszłości Lublina. Dlatego w 2024 roku zaplanowaliśmy 4,5 mln zł na kontynuację przedsięwzięć na rzecz młodych oraz wsparcie współpracy na linii młodzież-miasto. Ważne jest, aby dalej realizować działania rozpoczęte w ramach ESM i rozwijać podjęte współprace, na co szansę dają starania Lublina o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029.
Pańskim zdaniem Lublin jest miastem przyjaznym dla kierowców, rowerzystów czy dla pieszych? Potrzeba więcej parkingów, dróg rowerowych czy połączeń komunikacji miejskiej? Co należy zrobić, aby ułatwić poruszanie się po mieście każdej z tych grup? 

Robert Derewenda: Bez wątpienia żadna z tych grup nie może czuć się usatysfakcjonowana. W przypadku kierowców brakuje miejsc parkingowych. Od lat w centrum Lublina nie powstał duży parking wielopoziomowy. Taki parking mógłby w przypadku zagrożenia być także miejscem tymczasowego schronienia. Ponadto, mówiąc o kierowcach, nie można zapomnieć o katastrofalnym stanie dróg w naszym mieście. Główne arterie nadają się do generalnego remontu, a nie łatania dziur, z czym, to nawet - jak łatwo dostrzec - obecny Prezydent sobie nie radzi. W przypadku rowerzystów głównym problemem jest brak ciągłości ścieżek rowerowych. Jako miasto musimy o to zadbać i zachęcać mieszkańców do przerzucenia się na rower, ale najpierw musimy stworzyć do tego infrastrukturę. Jako przyszły Prezydent miasta gwarantuję budowę kolejnych kilometrów ścieżek rowerowych.
Marcin Nowak: Lublin posiada szereg dobrych rozwiązań komunikacyjnych w zakresie sieci rowerowej, jednak znaczna część miasta potrzebuje dalszych działań na tym polu. Należy także rozwinąć system połączeń pomiędzy ścieżkami rowerowymi a transportem zbiorowym i pieszym.
Ryszard Zajączkowski: Każdy ma inne potrzeby. Z pewnością potrzebujemy więcej parkingów i to takich piętrowych, podziemnych, które mogą też służyć jako miejsca schronienia. Musi się rozwijać komunikacja, z myślą o tych osobach, które są starsze, które samochodami nie jeżdżą, ale z myślą o studentach również. A gdy chodzi o ścieżki rowerowe, to na miarę możliwości też trzeba je tworzyć.
Krzysztof Żuk: Lublin jest miastem, w którym staramy się zachować równowagę i racjonalne podejście do dzielenia przestrzeni miejskiej pomiędzy różne grupy użytkowników. Od lat rozwijamy i modernizujemy sieć dróg w mieście, remontujemy i budujemy nowe chodniki oraz uszczelniamy sieć dróg rowerowych, których długość aktualnie wynosi ponad 196 km. Nasz największy projekt komunikacyjny, jaki realizowaliśmy za blisko pół miliarda zł, dotyczył zakupu 170 autobusów i trolejbusów, a uruchomienie Dworca Lublin, spięło klamrą wszystkie transportowe i drogowe projekty. Chcemy, by w perspektywie kilku lat, nastąpiła realna zmiana w tym, jak przemieszczamy się po mieście, abyśmy jeszcze chętniej wybierali autobus, rower i inne ekologiczne środki, a rzadziej jechali własnym autem. To nie tylko kwestia zmniejszenia korków, ale także realna korzyść dla środowiska. Lublin wyznacza trendy zeroemisyjności. Dzięki inwestycjom w tabor, cztery lata wcześniej niż wymagają tego przepisy ustawowe, nie tylko spełniliśmy, ale przekroczyliśmy o 10% wymagany, 30% próg pojazdów zeroemisyjnych w całej flocie. Docelowo chcemy zakupić kolejnych 100 nowych autobusów, w tym wodorowych i hybrydowych. Dane pokazują, że alternatywę dla indywidualnych podróży samochodem stanowi również Lubelski Rower Miejski. To jedna z ważniejszych form mikromobilności, dlatego z roku na rok ją udoskonalamy i rozwijamy. W tegorocznej odsłonie miejskiej wypożyczalni wprowadziliśmy do użytkowania pierwsze rowery elektryczne. W najbliższych latach, m.in. dzięki środkom europejskim, planujemy realizację co najmniej 30 km dróg dla rowerów oraz około 10 km ciągów rowerowych powiązanych z inwestycjami drogowymi, czyli łącznie 40 km nowej infrastruktury dla rowerzystów. Obecnie opracowujemy dokumentację projektową dla tego zadania, by móc aplikować o środki zewnętrzne. Modernizując lub przebudowując drogi, dbamy również o to, żeby zakres tych zadań obejmował też rozwiązania chroniące pieszych i kierowców.
Z naszych rozmów ze studentami wynika, że ciężko znaleźć osobę, która by chwaliła komunikację miejską. Autobusy jeżdżą za rzadko, często niezgodnie z rozkładem. Co zrobi Pan jako prezydent, żeby to zmienić?

Robert Derewenda: Mówiąc o komunikacji miejskiej, również nie sposób być optymistycznym. Autobusy kursują zbyt rzadko. W soboty i niedziele jest to nawet godzina czekania. W zdecydowanie mniejszych miastach takich jak Białystok, czy Rzeszów autobusy kursują nawet co 14 minut, a w weekendy co pół godziny. Komunikacja miejska w Lublinie musi zostać przeorganizowana i służyć przede wszystkim mieszkańcom i odpowiadać na ich potrzeby.
Marcin Nowak: Rozbuduję siatkę połączeń po konsultacjach z radami dzielnic i dostosuję ją do potrzeb i oczekiwań mieszkańców.
Ryszard Zajączkowski: Ja komunikację miejską znam, ponieważ się nią przemieszczam bardzo dużo. Ważna jest kwestia uruchomienia dodatkowych połączeń autobusowych. Gdy chodzi o studentów, nikt tego jeszcze dotychczas nie zrobił w Lublinie, więc ja zamierzam jako prezydent taką inicjatywę podjąć, tzn. powołać studencką radę konsultacyjną przy prezydencie. Studentów jest w Lublinie około 60 tysięcy, to jest grupa bardzo duża, decydująca w dużej mierze o obliczu miasta, ja chciałbym mieć konkretne propozycje, pytania od studentów, co można zmienić, jak ułatwić im życie, co miasto może im zaoferować. Nie można niczego ludziom narzucać, bo takie uszczęśliwianie różnymi propozycjami niekoniecznie musi być dobre. Natomiast moim celem, w przeciwieństwie do innych kandydatów, jest to, żeby wyraźnie upodmiotowić mieszkańców Lublina, dać im możliwość decydowania o tym mieście, żeby nie było tak, że miasto jest rozbudowywane, czy kształtowane przez wąską grupę decydentów, którzy są zależni chociażby od deweloperów.
Krzysztof Żuk: Już zapowiedzieliśmy zwiększenie częstotliwości kursowania miejskich autobusów. Ich obecna ilość jest pokłosiem koniecznych cięć, które musieliśmy dokonać po tym, jak rząd Morawieckiego zabrał nam środki z podatków. Widzimy, że coraz więcej osób, wcześniej obawiających się wskutek pandemii korzystania z komunikacji publicznej, dziś do niej wraca. Musimy odpowiedzieć na te potrzeby, zadbać o jakość i większą liczbę kursów. Od września moduł tzw. podstawowych linii wyniesie w szczytach 15 minut. Systematycznie będzie także wzrastać częstotliwość głównych linii komunikacji miejskiej do 10 minut. Kolejne dodatkowe kursy zostaną wprowadzone od stycznia 2025 r. wraz z nowym budżetem. Zgodnie z zapowiedzią, etapowo rozszerzamy też ofertę przewozową, poprzez m.in. uruchamianie kolejnych połączeń pospiesznych i rozbudowę sieci linii podmiejskich. Ostatnie takie zmiany wprowadziliśmy od 18 marca. Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie, jako organizator komunikacji miejskiej, na bieżąco kontroluje standardy świadczenia usług przez poszczególnych przewoźników, w tym również punktualność kursowania.
Czy Pańskim zdaniem nocna komunikacja miejska powinna kursować przez cały tydzień? Czy tylko w weekendy, jak jest teraz? A może w ogóle powinna zostać zlikwidowana, a pieniądze należy przeznaczyć na inny, ważniejszy cel?

Robert Derewenda: To prawda, po pandemii wciąż nie powróciły regularne kursy nocne. Ta kwestia jest coraz częściej podejmowana głównie przez młodych mieszkańców naszego miasta. Bez wątpienia miasto szuka możliwości na zaoszczędzenie pieniędzy, ale nie może odbywać się to kosztem mieszkańców. Jestem zdania, że należy przywrócić nocne kursy, a pieniędzy szukać w innych miejscach - choćby niegospodarnie prowadzonych miejskich spółkach.
Marcin Nowak: To dobre pytanie, moim zdaniem redukcja nocnej komunikacji miejskiej jest możliwa, ale taki ewentualny kierunek działań podjąłbym dopiero po szerokich konsultacjach społecznych.
Ryszard Zajączkowski: Nie ma prostych odpowiedzi na takie pytania. Ja się podzielę doświadczeniem z New Haven, byłem w Uniwersytecie Yale. Tamtejsi studenci mieli biblioteki otwarte do 2 w nocy. Tam zostało rozwiązane to w taki sposób, że są autobusy uniwersyteckie, które rozwożą pod dom. Ja niejednokrotnie z takiego autobusu również korzystałem. Może należałoby sprawę rozwiązać w ten sposób, że byłoby tych linii autobusowych kilka. Może autobusy o mniejszej pojemności. Trzeba też pamiętać o tym, że miasto jest zadłużone na ponad 2 miliardy złotych. Ja muszę jako prezydent też patrzeć na to, żeby miasta niepotrzebnie nie zadłużać. Można wszystko obiecać, ale trzeba też zachować zdrowy rozsądek w tych obietnicach. Ja nie jestem z rzędu polityków, którzy wszystko obiecują, a potem niczego nie realizują.
Krzysztof Żuk: Cały czas obserwujemy popyt na komunikację nocną i póki co obłożenie nocnych autobusów nie jest tak duże, by konieczne było rozszerzenie tej oferty, która przecież generuje spore koszty. W ostatnich latach wzrosła też dostępność tanich przejazdów indywidualnych. Obecnie potrzeby przewozowe w późnych oraz wczesnoporannych godzinach, np. dla zakładów pracy, zapewnia komunikacja dzienna kursująca od ok. godz. 4.00 rano do niemal 1 w nocy w przypadku ostatnich kursów. Z kolei w przypadku większego zapotrzebowania, np. w związku z organizowanymi wydarzeniami kulturalnymi, komunikacja nocna jeździ we wzmocnionej obsadzie. Rozważamy stopniowe rozszerzanie oferty tego segmentu linii poprzez kursowanie linii nocnych w jedną dodatkową noc np. z czwartku na piątek.
W Lublinie mamy około 60 tys. studentów. To oznacza, że co roku kilka tysięcy z nich staje się absolwentami. Niestety wielu z nich w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy i szans rozwoju zawodowego wyjeżdża z Lublina. Co Pan zrobi jako prezydent, żeby nie musieli wyjeżdżać, tylko zostali w Lublinie? 

Robert Derewenda: W Lublinie należy przede wszystkim stworzyć warunki, w których uda nam się przyciągnąć do miasta zewnętrznych inwestorów. W tym momencie, nawet jeśli w mieście jest praca, to bardzo słabo płatna, czego dowodem były chociażby ostatnie strajki pracowników MOPRu i Wydziału Komunikacji w Ratuszu. Bez wątpienia, jest to problem bardzo złożony, ale możliwy do rozwiązania. Chciałbym, aby studenci mogli w łatwy sposób znaleźć miejsce na odbycie praktyki, po której zaoferowane im będzie stałe zatrudnienie.
Marcin Nowak: Obniżę podatek od nieruchomości dla osób tworzących nowe miejsca pracy (jak to ma miejsce w Częstochowie) i zatrudniających absolwentów szkół wyższych, uruchomię program budowy mieszkań komunalnych dla młodych (jak to ma miejsce w Sopocie).
Ryszard Zajączkowski: Tutaj jest wiele problemów. Dużo mówimy o przyszłości, a historia jest nauczycielką życia. Ja przyjechałem do Lublina w 1980 roku. To co mnie uderzyło w mieście, to była ogromna liczba ludzi młodych. Ja praktycznie na ulicach nie spotykałem emerytów, taki obraz mam dzisiaj z pierwszego spaceru po Krakowskim Przedmieściu. My musimy ten trend starzenia się społeczeństwa przerwać, bo jeśli to będzie społeczeństwo młode, to Lublin będzie też miejscem atrakcyjnym. Będzie chęć zostawania w Lublinie. Nie ulegajmy pesymistycznym nastrojom, nie uważajmy, że nic się nie da zmienić. Nie myślmy tylko o tym, że trzeba gdzieś emigrować, bo emigracja niekoniecznie dla każdego będzie dobra. Miejmy odwagę podjąć wyzwania, które są tutaj, w tym miejscu i w Polsce. To jest bardzo istotne.
Krzysztof Żuk: To są procesy typowe dla każdego miasta akademickiego. Oksford też nie jest w stanie zatrzymać wszystkich swoich procesów. W Lublinie studiuje blisko 60 tys. studentów, w tym niemal 9 tys. studentów zagranicznych z ponad 100 krajów. Co roku ponad 15 tys. absolwentów opuszcza mury lubelskich uczelni. Nie wszyscy, ale wielu z nich pozostaje w Lublinie, widząc tu perspektywy rozwoju ścieżki zawodowej, w tym możliwości znalezienia dla siebie dobrze płatnej pracy, jak i kształtowania komfortu życia osobistego i rodzinnego. Miasto realizuje wiele wspierających programów adresowanych do ludzi młodych, których zadaniem jest zachęcenie ich do pozostania w Lublinie. Wśród nich znajdują się mi.in. programy stypendialne, konkurs na najlepszą pracę dyplomową, programy stażowe i praktyki, również w Urzędzie Miasta Lublin, a także projekty skierowane do młodych, czy programy wolontariackie. Nasze działania polegają również na wsparciu ekosystemów gospodarczych i tworzeniu dla niej odpowiedniej infrastruktury. Mam tu na myśli rozwój programu Lubelska Wyżyna IT – innowacyjnego ekosystemu stworzonego przez samorząd Lublina w 2011 roku, we współpracy z biznesem informatycznym z Polski i ze świata, uczelniami wyższymi, szkołami zarządzanymi przez miasto oraz instytucjami otoczenia biznesu. To także rozwój ekosystemu medycznego w Lublinie na bazie Klastra Lubelska Medycyna. Zapobiegamy odpływowi zdolnych uczniów z Lublina poprzez uruchamianie systemowych programów partnerskich uczelni ze szkołami średnimi. Otwieranie nowych kierunków studiów powiązanych z realiami lokalnego rynku pracy to również zadanie, przy którym samorząd może i powinien jak najbardziej partycypować, przekazując uczelniom swoje rekomendacje, będąc łącznikiem pomiędzy środowiskiem nauki i biznesu. Nadal będziemy realizować zadania i kluczowe projekty zachęcające młodych ludzi do pozostania w Lublinie, czyli podejmowanie działań łagodzących bezrobocie młodzieży oraz staży i szkoleń pozwalających na nabycie kwalifikacji i zawodów deficytowych oraz tych powiązanych z inteligentnymi specjalizacjami miasta. Ważne jest też wspieranie organizacji pozarządowych, których celem jest zwiększanie konkurencyjności i innowacyjności mikroprzedsiębiorstw i młodych firm. Ostatnie lata to czas pozytywnych zmian oraz wprowadzania nowych możliwości, stanowiących zachętę do aktywnego udziału studentów w życiu miasta oraz miejskiej społeczności. Lublin wspiera różnorodność i integrację, wzmacnia organizacje młodzieżowe i studenckie oraz łączy młodych ludzi we wspólnych działaniach, przez co daje nieograniczone możliwości rozwoju osobistego oraz zawodowego. Zatrzymanie jednak wszystkich absolwentów w mieście nie jest możliwe. Odpływ młodych ludzi szukających nowych możliwości rozwoju zawodowego, jest naturalnym zjawiskiem, które występuje w większości miast na całym świecie. Taka zmiana może być postrzegana jako część procesu kształcenia i rozwoju osobistego, który przynosi korzyści zarówno jednostkom, jak i konkretnej społeczności.
Co zrobi Pan jako prezydent, żeby mieszkania w Lublinie były łatwiej dostępne dla młodych ludzi, dopiero zaczynających swoją karierę zawodową? 

Robert Derewenda: Przede wszystkim chciałbym, aby absolwenci lubelskich uczelni znajdowali dobrze płatną pracę tu, na miejscu, w Lublinie, aby nie musieli wyjeżdżać stąd w celach zarobkowych. Jeżeli znajdą pracę w Lublinie i będą dobrze zarabiać, będzie ich stać na własne mieszkanie. Ponadto, planuję wykorzystać środki zewnętrzne z KPO na rozwój budownictwa komunalnego, co spowoduje powstanie większej ilość mieszkań komunalnych w mieście, a to z kolei wpłynie na obniżenie cen mieszkań na runku.
Marcin Nowak: Sięgnę po środki z KPO na budowę mieszkań komunalnych, uruchomię program partnerstwa publiczno-prywatnego, w którym deweloperzy będą przeznaczać część powierzchni mieszkalnej pod potrzeby lublinian.
Ryszard Zajączkowski: Kryzys mieszkaniowy to jest problem ogólnopolski, zwłaszcza w dużych miastach. On nie wziął się znikąd. W Lublinie wziął się z tego, że rządzą tutaj deweloperzy, którzy mają swoją reprezentację w Radzie Miasta i dyktują, gdzie mają powstawać ich bloki. W związku z tym też ceny mogą windować. No i są też banki, które chcą na tym zarobić. Tutaj nie ma prostych rozwiązań. Ja jeszcze po studiach przez parę ładnych lat mieszkałem na stancji. Jeśli ktoś powie, że jak będzie prezydentem, to ułatwi młodym ludziom szybkie nabywanie tanich mieszkań, to kłamie. Natomiast można próbować budować np. tańsze mieszkania kwaterunkowe, na wynajem, żeby te czynsze nie osiągały jakichś horrendalnych poziomów. Można stosować ułatwienia finansowe dla młodych ludzi, którzy mają dzieci. Można próbować wpływać na politykę mieszkaniową w ten sposób, że np. deweloperzy zobowiązują się, że część lokali, które budują to są lokale miejskie na wynajem dla tych najbardziej potrzebujących zwłaszcza dla młodych rodzin. Trzeba działać wielokierunkowo, nie ma jednego prostego rozwiązania.
Krzysztof Żuk: Według danych z początku tego roku, Lublin ma lepsze wskaźniki pod względem dostępności mieszkań, rozumianej jako relacja średniej ceny mieszkań z drugiej ręki w danym mieście do przeciętnego wynagrodzenia na tym terenie, niż m.in. Rzeszów, Kielce, Białystok, Wrocław czy Kraków. Koszty życia w Lublinie są też znacznie niższe, niż w innych miastach. To oznacza, że młodzi ludzie nie będą musieli przeznaczyć na zakup czy wynajem mieszkania, jak ich rówieśnicy z pozostałych części Polski. Niestety, poza polityką planistyczną, w ramach której wyznaczane są nowe tereny pod zabudowę mieszkaniową, samorządy mają niewielki wpływ na ten obszar. Tu potrzebne są programy centralne, rządowe, wspierające młodych Polaków w zakupie pierwszego mieszkania.
Jak wspomina Pan okres swoich studiów lub nauki? Czy był Pan typem imprezowicza, czy raczej większość czasu spędzał Pan w książkach?

Robert Derewenda: Okres moich studiów na KUL wspominam bardzo dobrze, to tu poznałem moją żonę, później założyłem rodzinę i zostałem na stałe. Lublin stał się moim domem z wyboru. W czasie studiów czytałem bardzo dużo książek, a w przerwach między czytaniem imprezowałem.
Marcin Nowak: Umiejętnie łączyłem naukę z życiem akademickimi, a dziś jako pracownik naukowy robię to również. 
Ryszard Zajączkowski: I jedno i drugie. Ja zostałem w końcu naukowcem dlatego, że byłem, powiem nieskromnie, bardzo dobrym studentem. I zawsze miałem średnią w granicach 4,5 blisko 5. Lubiłem czytać, poznawać, do studiów podszedłem poważnie. Nie traktowałem ich jako konieczności życiowej, z którą muszę przez pięć lat się uporać. I to mi też otworzyło dalej drogę. Ludziom różnie się układa w życiu, ale jeśli mnie cokolwiek się w życiu udało, to dlatego, że starałem się traktować życie poważnie, a nie jako taką wielką imprezę. Coś umiałem po studiach, potem zacząłem studia doktoranckie, nota bene bez żadnego stypendium, nie było czegoś takiego wówczas, przynajmniej dla mnie. Mimo wszystko starałem się jakoś żyć, pracować. Pracowałem w różny sposób. Ale owszem, byłem też imprezowiczem. Byłem w takiej grupie, nazwijmy ją duszpasterstwa, istniejącej przy KUL-u. Ta grupa liczyła w porywach 200 osób, dość mocno zintegrowanych. Byłem na różnych imprezach, byłem na wielu weselach, bo potem ludzie się pobierali. Gdy chodzi o imprezowanie, ja rozumiem taką potrzebę młodych ludzi i co więcej uważam, że jako prezydent właśnie wspierałbym takie działania. Ale nie chciałbym, żeby ten temat został sprymitywizowany. Ważne, żeby mówić o tym, jak młodzi ludzie mogą się wykazać w życiu. Czy tylko tym, że pójdą i wypiją piwo? Czy może tym, że coś zaproponują, pokażą jakieś pomysły na działania wspólne. Wokół jakichś tematów się zintegrują, będą kreatywni. To jest ciekawe, a nie to, że teraz pójdziemy na piwo.
Krzysztof Żuk: Podobnie jak wielu innych studentów, starałem się dobrze wywarzać oba obszary. Byłem oczywiście pilnym słuchaczem, ale zawsze znajdowałem też czas na studencką zabawę w gronie znajomych. Wtedy w centrum towarzyskiego życia studentów była Chatka Żaka ze świetnymi koncertami i seansami filmowymi. Lubiliśmy też spędzać czas w kawiarni Tip-Top na rogu Al. Racławickich i ul. Sowińskiego.
Czy łatwo udało się Panu znaleźć pierwszą pracę - po studiach lub zakończonej nauce? Komu Pańskim zdaniem łatwiej jest znaleźć dobrą pracę - studentom teraz, czy w chwili, kiedy Pan kończył swoją edukację?

Robert Derewenda: Na początku lat dwutysięcznych o wiele trudniej było znaleźć w ogóle pracę, nie tylko w wyuczonym zawodzie. Wielu moich znajomych zmuszonych było wyjechać z Lublina, a nawet z kraju w celu poszukiwania dobrze płatnej pracy. Obecnie, mamy o wiele więcej możliwości i różnych form pracy. Pojawiły się nowe zawody, innowacyjne metody pracy, praca zdalna. Lublin, pomimo tego, że jest miastem uniwersyteckim, wciąż jest niedowartościowany pod tym względem, brakuje organizacji/instytucji, która ułatwiałaby kontakt absolwentów z lokalnymi przedsiębiorcami oferującymi praktyki/staże w swoich firmach, a później zatrudnienie młodych ludzi. Absolwenci lubelskich uczelni w większości, nawet, jeżeli znajdą pracę w Lublinie, to będzie to najczęściej praca za najniższą krajową. Jako przyszły Prezydent planuję to zmienić.
Marcin Nowak: Pracę można znaleźć, ale często zupełnie nie zadowalającą i nie zaspokajającą ambicji młodych ludzi. Oprócz tego Lublin powinien wykazać się na polu pomocy w zakładaniu działalności gospodarczej, niższe opłaty na lokalach użytkowych, zmniejszenie podatku od nieruchomości.
Ryszard Zajączkowski: Tego nie da się porównać. Kiedy kończyłem drugi kierunek studiów w 1987 roku to był koniec komunizmu, wiele osób młodych miało jedno marzenie: wyjechać z Polski. To co mnie tutaj trzymało, to po prostu to, że czułem związek z polską kulturą. Uważałem, że mnie nie będzie dobrze w innym kraju. A jeśli chodzi o pracę, to znalazłem ją dlatego, że sam dużo w siebie inwestowałem. Ja znam mniej lub gorzej pięć, nawet sześć języków. To się nie wzięło znikąd, ja się tego uczyłem. Nie musiałem tego robić, a jednak miałem pewne pasje, fascynacje. Miałem zawsze też chęć podróżowania. Za czasów komunizmu to nie za bardzo było możliwe. Ale gdy tylko trochę ta granica się otworzyła, to sam zacząłem nawet takie wyjazdy dla kolegów, koleżanek organizować, np. do Włoch czy do Francji. Odpowiedź na to, co będziemy robić, jaką będziemy mieć pracę to jest przede wszystkim odpowiedź na pytanie, jak w siebie zainwestujemy. Co my będziemy mogli zaoferować na rynku pracy. Czy będziemy interesujący jako pracownicy, czy przedsiębiorcy.
Krzysztof Żuk: Po ukończeniu studiów magisterskich zacząłem pracę nad doktoratem i tytuł doktora nauk ekonomicznych uzyskałem w 1990 roku. Byłem adiunktem w Zakładzie Finansów Podmiotów Gospodarczych w Wydziale Ekonomii UMCS. W 1990 roku również rozpocząłem działalność samorządową, gdy zostałem przewodniczącym Rady Miasta w Świdniku. Trudno porównywać obecne czasy z okresem kiedy ja kończyłem studia. To był początek lat 90-tych, czasy wielkich możliwości, ale też wielkich problemów gospodarczych. Na przestrzeni lat dokonało się wiele zmian ustrojowych, zmieniło się też podejście młodych ludzi do swojej przyszłości. Każde pokolenie ma inne wartości i cele. Trzeba przyznać, że wymagania stawiane przez obecnych pracodawców są wysokie, choć z drugiej strony absolwenci wyższych uczelni mają szerokie możliwości zdobywania doświadczenia i rozwijania kompetencji, jeszcze podczas studiów, odbywając praktyki, staże, biorąc udział w działaniach wolontariackich, a nawet podejmując pracę. Duże znaczenie mają na pewno umiejętności miękkie, które pozwalają na odnalezienie się w środowisku pracy i skuteczną realizację działań w zespołach zadaniowych. Nie bez znaczenia  jest również znajomość technologii, zwłaszcza cyfrowych. To wszystko wymaga od młodego człowieka pewnej aktywności, zaangażowania i często samozaparcia w dążeniu do celu. Lublin to dobre miejsce, aby się kształcić, zdobywać doświadczenie i realizować swoją karierę. Jako Miasto, już od ponad dekady budujemy silną więź współpracy na linii samorząd-nauka-biznes. Takie działanie jest mocno zakorzenione w Strategii Rozwoju Miasta, w której szczególne miejsce zajmuje akademickość. To nie tylko jako tworzenie silnego ośrodka naukowego, czy międzynarodowego, ale także centrum rozwoju kompetencji młodych ludzi, dzięki którym łatwiej będzie im rozpocząć swoją ścieżkę zawodowa i znaleźć dobrze płatne, ale przede wszystkim dobre miejsce do pracy. W tym duchu od lat realizujemy projekty takie jak Kawiarenki, MATCH, czy Konferencja Kompetencje Jutra, tak aby wyposażyć naszych mieszkańców i mieszkanki w narzędzie niezbędne do osiągnięcia sukcesu zawodowego. Dzięki nim studentki i studenci poznają kulturę organizacyjną panującą w międzynarodowych korporacjach, mogą rywalizować o swoje pierwsze projekty biznesowe i już na etapie studiów mają możliwość zaprezentowania się przyszłym pracodawcom.

Realizacja: studenci I roku dziennikarstwa UMCS: Viktoryia Dubouskaya, Julia Grześnikowska, Dariia Homoniuk, Oliwier Gront, Grzegorz Hunkel, Mikołaj Gmur, Mateusz Gdak, Piotr Gębura, Natalia Deryło, Aleksandra Franczak, Alicja Dyk, Nicole Malinowska-Davila, Jagoda Najmoła, Maria Mąsior, Aleksandra Matsevich, Stefania Litvin, Klaudia Mucha, Miłosz Oleksa, Julia Maciejewska, Patrycja Myszor.

Fot. Marcin Białek, Maciej Rukasz, materiały kandydatów

bottom of page